Tłumaczył: Roman Łukasiak
Napisano po izraelskiej inwazji na Betlejem w marcu 2002.
W górnym kościele Zwiastowania w Nazarecie, znajduje się imponująca kolekcja obrazów, hołdów, składanych Maryi przez artystów: na tle złotych i niebieskich kwiatów, delikatna Najświętsza Panna w kolorowym kimono trzymająca swoje dzieciątko w ceremonialnych szatach cesarzy japońskich; naiwna gotycka twarz Madonny, przeniesiona z francuskiego rękopisu kluniackiego; chińska Królowa Niebios wyrzeźbiona w drogocennym drzewie przez tajwańskich wielbicieli; bogato inkrustowana kubańska figurka Dziewicy z Cobre; polska Czarna Madonna; czuła twarz bizantyjskiej Matki Bożej, oraz nowoczesna, stalowa Madonna ze Stanów Zjednoczonych, wszystkie one patrzą ze ścian kościoła i jednoczą nas w jedną ludzką rodzinę. Z trudem można znaleźć na świecie obraz tak uniwersalny i wzruszający jak obraz Najświętszej Panny z Dzieciątkiem.
Gdziekolwiek się znajdziemy, od Santiago de Compostella na samym zachodzie Hiszpanii do kopalni złota w Rosji, od mroźnej szwedzkiej Upsali po Hagia Sophia w Konstantynopolu, wszędzie znajdziemy tą cudowną twarz. Najlepsi artyści malowali jej litościwą twarz, jej umiłowanie Dzieciątka i jej boleść. Botticelli malował ją z owocem granatu i pośród królów Wschodu; Michelangelo i Rafael, Cimabue i Tycjan, van der Weyden i Ojciec Filippo Lippi byli zainspirowani jej wizerunkiem. To unikalne połączenie młodej dziewczyny i matki, wrażliwości i opiekuńczości, zachwytu i miłości, tworzy duchową podstawę i jest natchnieniem naszej cywilizacji.
Pojawiła się ona meksykańskiemu chłopu, i jej pokryta kwiatami figura wstrzymała konflikt, jednocząc Rdzennych Amerykanów i Hiszpanów w jeden naród. Dała ona swój różaniec Świętemu Dominikowi i list portugalskim dzieciom w Fatimie. Prorok Mahomet zachował i uwielbiał jej ikonę znalezioną w świątyni w Mekce, pisze Maxim Rodinson. Objawiła się ona bogatemu żydowskiemu bankierowi Alfonsowi Ratisbonne, i ten, po przyjęciu święceń, zbudował klasztor Sióstr Syjonu w En Karim. Elias Khoury w swoim opowiadaniu Bab Al-Shams pisze, że palestyński muzułmanin z obozu uchodźców w Libanie zachował jej obraz, który zabrał ze swojej ojczystej Galilei. Syryjscy kosmonauci prosili o jej wstawiennictwo w poświęconym Jej klasztorze Seidnaya przed swoim lotem radzieckim statkiem kosmicznym[1].
W średniowiecznych legendach, Żydzi byli często przedstawiani jako wrogowie Najświętszej Panny. Talmud odnosi się do Niej w sposób najbardziej bluźnierczy i wrogi. Kikut pewnej kolumny na jerozolimskiej Via Dolorosa zaznacza miejsce legendarnego ataku Żydów na Jej Osobę, kiedy w Antiochii w roku 592, wykryto, że Żydzi sprofanowali jej wizerunek. To są stare sprawy. Przejdźmy teraz do nowych faktów. W tym tygodniu w Betlejem, Żyd ostrzelał Najświętszą Pannę. Żydowski żołnierz w potężnym czołgu Merkava-3, przy którego budowie na koszt amerykańskiego podatnika wykorzystano amerykańską technikę, ostrzelał z odległości pięćdziesięciu jardów figurę Madonny zwieńczającą kościół Świętej Rodziny w mieście Narodzenia Pańskiego.
Najświętsza Panna straciła ramię, a jej śliczna twarz została oszpecona. Dołączyła do setki Palestynek postrzelonych przez Żydów na obecnym etapie wojny. Ten pozornie niepotrzebny akt wandalizmu nie mógł być przypadkowym postrzałem. Za jej łagodną figurą, na wieżyczce szpitalnego kościoła, nie skrywał się żaden terrorysta. Z pięćdziesięciu jardów nikt się nie pomyli. Mógł to być rozkaz; mogły też się spontanicznie wyrazić uczucia żydowskiego fanatyka. Nasz świat na pełnym biegu wraca w ciemne wieki, nie można tego odrzucić, ponieważ w Izraelu ponownie odżywa tradycyjne żydowskie wrogie nastawienie do chrześcijaństwa.
Cokolwiek to miało znaczyć, ten strzał szrapnelem okazał się ostatnim sprawdzianem systemu kontrolowania umysłów: czy o tym świętokradztwie wszyscy się dowiedzą? I czy poruszy ono serca chrześcijan? Pozostało ono nieznane, ponieważ chrześcijaństwo nie odpowiedziało na oblężenie kościoła Narodzenia Pańskiego w takim stopniu, jak odpowiedzieli muzułmanie, gdy żydowscy fundamentaliści sprofanowali Haram a-Sharif. Podwójnie negatywny wynik sprawdzianu prawdopodobnie potwierdził wielkie nadzieje inicjatorów. Filosemici bezpiecznie trzymali w kleszczach światowe środki masowego przekazu, od Nowego Jorku poprzez Paryż i Londyn do Moskwy; bez upoważnienia nie wydobył się żaden głos. Obecna izraelska inwazja na Ramallah i Betlejem odbyła się pod hasłem „Sharon szuka pokoju”. Rezolucja ONZ stawia znak równości pomiędzy agresorami i ich ofiarami, sotto voce. Zachodnie media głównego nurtu spuściły kurtynę milczenia na płacz dobiegający z Ziemi Świętej. Aleksander Cockburn pisze w tym tygodniu:
„Nawet wśród dziennikarzy rozmowa o tym, jak bardzo Żydzi kontrolują media jest przypuszczalnie bardzo niebezpieczna. Jude Wanniski zauważył w ostatnim tygodniu w codziennym „Memo on the Margin” w swoim biuletynie sieciowym Supply Side Inwestor, że oczywistą prawdą była opinia, że Żydzi kontrolują w tutejszych mediach dyskusję o Izraelu”[2].
Faktycznie, historię tą przedstawił Reuters a dramatyczne zdjęcie zrobił fotograf AP. Wszystko było gotowe dla światowych mediów. Pomimo tego, żadna z ważnych gazet ani magazynów nic nie wydrukowała. Zamiast tego, wydrukowały artykuły o chrześcijańskim antysemityzmie.
Sumienie Zachodu narażone jest na zwierciadlaną wizję Bliskiego Wschodu. Żydzi przeprowadzali akcje terrorystyczne przeciwko Palestyńczykom, natomiast samo słowo ‘Palestyńczycy’ zaczęło oznaczać terroryzm. Palestyńczycy stoją w obliczu holokaustu; żydowscy żołnierze wypisują im numery na czołach i ramionach, oddzielają mężczyzn od kobiet i posyłają ich do obozów koncentracyjnych, natomiast pomniki holokaustu żydowskiego wyrastają jak grzyby po deszczu. Izrael i USA lekceważą prawo międzynarodowe, lecz swoich przeciwników piętnują jako ‘czerwonych’[3]. Podczas gdy na palestyńskie miasta najeżdżają izraelskie czołgi,Wall Street Journal publikuje artykuł Oblężenie Izraela autorstwa nielegalnego ‘burmistrza’ Jerozolimy Ehud’a Olmert’a. W Palestynie Kościoły są ostrzeliwane, księgi Ewangelii palone, chrześcijanie prześladowani przez Żydów, lecz istnieje chrześcijański antysemityzm, który niepokoi redaktorów wiadomości i duchownych.
Oskarżanie o antysemityzm w naszych czasach zajęło miejsce oszczerstw o mordy rytualne. A może zawsze tak było? W Kupcu Weneckim, Shylock uskarża się, że jest nienawidzony przez nie-Żydów, chociaż to on nienawidził, a inni przeciwstawiali się jego lichwiarskim praktykom. Zamiast obciąć procent pożyczki, wolał ciąć ciało Antonia, i zasłaniał się pretensjami o dyskryminację. Gdyby szekspirowska Portia miała nasze nowoczesne podejście, pozwoliłaby raczej Shylock’owi zabrać jego funt mięsa niż powstrzymać go, narażając się na oskarżenie o antysemityzm.
Prawdopodobnie w takim duchu, strażnicy publicznego sumienia decydowali o zablokowaniu lub przedstawieniu publiczności świętokradztwa w Betlejem. Spokój ducha wykazywany przez Zachód powinien nas przerażać nie tylko ze względu na sytuację na Bliskim Wschodzie, lecz ponieważ prawdopodobnie oznacza śmierć naszej cywilizacji.
Cywilizacja nie może przeżyć, jeśli jej duchowe serce przestanie bić. Historiozof Arnold Toynbee, objaśniając upadek starożytnego Egiptu, pisał, że cywilizacja umiera, gdy traci związek z wiarą. Nie ma życia bez sacrum, wtórował mu znawca filozofii religii, Mircea Eliade. Bez względu na to czy przyjmiemy historiozofię, czy interpretację mistyczną, albo pragmatyczne badania socjologiczne; czy podążamy za Durkheim’em czy Heidegger’em, wniosek jest taki sam: obojętność na los Najświętszej Panny z Betlejem jest złą wróżbą dla cywilizacji zachodniego chrześcijaństwa. Oznacza to, że Europejczycy i Amerykanie zatracili sakralny kręgosłup, i jeśli nie zawrócimy znad przepaści nasza ześwieczczona cywilizacja będzie skazana na wymarcie.
[1] W. Dalrymple, From the Holy Mountain
[2] www.nypress.com/ Billy Graham: War Criminal
[3] Zobacz Francis Boyle w CounterPunch 14.03.02